piątek, 24 kwietnia 2015

BŁOGOSŁAWIEŃSTWO DOMU


Niech nas błogosławi i strzeże wszechmogący i miłosierny+Bóg Ojciec,Syn Boży i Duch Święty.Panie Jezu Chryste,wszechmogący Królu nieba i ziemi,Synu Dawida,Jezu Nazareński dla nas ukrzyżowany,Synu Boga żywego,zmiłuj się nad tym domem,strzeż jego mieszkańców.Niech Twoje Boskie błogosławieństwo towarzyszy im wszędzie,niech Duch Święty oświeca ich myśli i serca i niech moc Jego działa przez nich na każdym miejscu.Wszystko co się w tym domu znajduje,tych którzy do niego wchodzą i z niego wychodzą niech błogosławi i od złego osłania błogosławieństwo Trójcy Przenajświętszej,aby do niego żadne nieszczęście się nie zbliżyło.Niech święte imię Jezusa z dziewięcioma chórami Aniołów będzie obecne w tym domu,darząc go swoim pokojem.Niech go okrywa swoim macierzyńskim płaszczem Najświętsza Maryja Panna.Niech go strzegą święci Archaniołowie.Niech święci Apostołowie będą szafarzami jego dostatków.Niech utwierdzają i umacniają go święci Ewangeliści.Niech Krzyż Chrystusa będzie dachem tego domu.Niech trzy gwoździe Chrystusa będą jego zaporą.Niech korona Chrystusa będzie jego tarczą.Niech Najświętsza Rana Jego Boskiego Serca będzie schronieniem dla wszystkich jego mieszkańców.Jezu,Maryjo,Józefie święty i wszyscy nasi Patronowie,święci Aniołowie Stróżowie.wybłagajcie u Boga w Trójcy Świętej Jedynego,aby raczył zachować ten dom od piorunów,ognia,gradu,głodu,powodzi,napadów złych ludzi,zgorszenia,niedowiarstwa,herezji,długów i wszelkiego nieszczęścia,grożącego duszy lub ciału jego mieszkańców.Niech nam w tym dopomoże Trójca Przenajświętsza: Bóg Ojciec,Bóg Syn i Bóg Duch Święty.

AMEN


  

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

BYĆ WOLNYM Z JEZUSEM


W dekrecie o heroiczności cnót Ojca Pio czytamy bardzo ważne słowa,które z jednej strony podkreślają wolność serca i duszy Ojca Pio,a zarazem absolutne posłuszeństwo wobec woli Jezusa : "Dla sługi Bożego,jakim był Ojciec Pio,życiem była wiara:chciał wszystkiego i czynił wszystko w świetle swej wiary.Żeby ją karmić,oddawał się modlitwie.Dzień oraz dużą część nocy poświęcał na rozmowę z Bogiem.Sam tak mawiał : <Szuka się Boga w książkach,a znajduje się Go w modlitwie.Modlitwa jest kluczem otwierającym serce Boga >.Wiara prowadziła go zawsze do przyjmowania tajemniczej woli Boga.Był zakonnikiem zanurzonym w rzeczywistości nadprzyrodzonej i wszystkich zarażał swą wiarą,którą promieniował na zbliżających się do niego".Bóg w Jezusie Chrystusie obdarza nas wolnością często w sposób zaskakujący.Nasz nauczyciel i wychowawca,Ojciec Pio,dość radośnie wspomina swoje świętowanie bożonarodzeniowe,mówiąc o wolności Boga i wolności zaniepokojonego spolegliwością wobec własnych słabości człowieka : Czyż Pan nie jest wolny w dawaniu swoich łask komu chce i jak chce? Jestem zabawką Dzieciątka Jezus,o czym Ono często mi przypomina,lecz,co gorsza,Jezus wybrał zabawkę bez żadnej wartości.Przykro mi tylko,że ona brudzi Jego Boże rączki.Nasuwa mi się myśl,że pewnego dnia On zepchnie mnie do rowu,aby więcej się mną nie bawić.Będę się cieszył z tego,nie zasługuję na nic innego,tylko na to"( list do ojca Agostina,Pietrelcina,18 stycznia 1913r).Chociaż czasami czujemy się jak zabawka w rękach Boga,winniśmy mieć świadomość,że wychowanie do pełnej i godnej człowieka wolności wymaga zaparcia się i wyrzeczeń.Codziennie dokonujemy wyborów dotyczących przyszłego szczęścia.Niejednokrotnie,zamiast korzystnych możliwości,wybieramy drogę,dzięki której możemy zrobić coś dobrego dla świata.Gdybyśmy postąpili egoistycznie,zadręczałyby nas wyrzuty sumienia.Ważne jest pielęgnowanie w sobie człowieczeństwa.Wszystkim nam właśnie o to prawdopodobnie chodzi.Jan Paweł II w 1983 roku na Jasnej Górze mówił : "Wolność jest dana człowiekowi od Boga jako miara jego godności.Jednakże jest mu ona równocześnie zadana.< Wolność nie jest ulgą,lecz trudem wielkości >-jak się wyraża poeta ( Leopold Staff, Oto twa pieśń ).Wolności bowiem może człowiek używać dobrze lub źle.Może przez nią budować lub niszczyć.Zawiera się w jasnogórskiej ewangelizacji wezwanie do dziedzictwa synów Bożych.Wezwanie do życia w wolności.Do budowania,a nie niszczenia".Przeciwstawił tym samym kulturę wolności - kultowi wolności,często prowadzącemu do samowoli.Te słowa wydaja się szczególnie ważne dzisiaj,kiedy współczesna kultura karmi się chorą ideą wolności.Wolność pojmowana jest jako wartość absolutna - prawo do robienia wszystkiego,na co człowiek ma ochotę.Trudno się zgodzić z taką wizją wolności.Jest ona podstawową ludzką szansą,ale tylko wtedy,gdy dobrze wybieramy.A dobrze wybieramy,gdy postępujemy zgodnie z sumieniem - dobrze ukształtowanym,tj.wskazującym na obiektywne wartości ( dobro ) i przestrzegającym przed złem. Obdarzony wolną wolą człowiek wybierać musi.Zazwyczaj są to niewielkie zmiany,zwłaszcza jeśli ma w pełni zdefiniowany własny kodeks etyczno-moralny.Zdarza się jednak,że pozbawiona oparcia i punktu odniesienia staje przed bardzo trudnym wyborem,który może mieć duży wpływ na dalsze życie.Wówczas pojawia się lęk,ponieważ nie wiadomo,czy dokonany wybór będzie słuszny. W efekcie wolność zamiast być przywilejem,staje się przekleństwem.Dlatego warto pielęgnować wartości i szczytne ideały.Wskazywał na to Ojciec Pio,podkreślając konieczność absolutnego zawierzenia,gdy w wyniku naszych słabości potykamy się o nie i ulegamy zniewoleniu :" Uważajmy,abyśmy się nigdy nie niepokoili z powodu jakiegoś nieszczęśliwego wypadku,któremu możemy ulec,ponieważ ten ma zawsze swój początek w egoizmie i miłości własnej,i nigdy nie jest wolny od niedoskonałości.(...)Wróg naszego zbawienia wie aż nadto dobrze,że spokój serca jest pewnym znakiem \bożego wsparcia i dlatego nie przepuszcza żadnej okazji,by doprowadzić serca do utraty pokoju.Miejmy się dlatego zawsze na baczności w tej sprawie.Pan Jezus nam pomoże" ( list do ojca Agostina,Pietrelcina,1 lipca 1915 roku ).


TEKST Bogusław Piechuta OFMCAP
GŁOS OJCA PIO NR2(86) marzec/kwiecień 2014

czwartek, 16 kwietnia 2015

DROGA DO BŁOGOSŁAWIEŃSTWA


I
Wyznaj wiarę w Jezusa Chrystusa i w Jego Ofiarę złożoną za ciebie na drzewie krzyża,która jest uosobieniem męki,śmierci i zmartwychwstania Jezusa i łamie wszelkie przekleństwa.Wyrzeknij się zła i wyznaj swoją wiarę w Boga Ojca,Syna i Ducha Świętego.Czynimy to słownie,możemy posłużyć się dowolną modlitwą wyznania wiary np.można odmówić Credo.
II
Pokuta za wszystkie swoje grzechy i chwile buntu.Inaczej mówiąc w tym kroku nawracamy się,sprzeciwiamy się wszelkim pokusom do złego."Panie Jezu,rezygnuję z buntu i wszystkich moich grzechów i oddaję się Tobie jako Panu".
III
Przyjmij przebaczenie grzechów.Jest to przebaczenie,które daje nam Jezus."Panie Jezu,wyznaję wszystkie moje grzechy i proszę przebacz mi je.Uwolnij mnie od ich skutków i skutków grzechów moich przodków".Przy tym kroku dobrze jest przystąpić do sakramentu pokuty i przyjąć Boże przebaczenie.
IV
Przebacz wszystkim,którzy kiedykolwiek Cię skrzywdzili.Można tu odmówić jedną z wielu dostępnych modlitw przebaczenia bliźnim.Można również modlić się o przebaczenie bliskim własnymi słowami,tak jak podpowiada nam serce.Bóg przebaczając nam,oczekuje,że my też przebaczymy innym.Dla ułatwienia warto wypowiadać podczas modlitwy jaką konkretną krzywdę przebaczamy i komu,wymienić tę osobę z imienia.Nie ulegniemy wówczas złudzeniu.Słowa wypowiedziane głośno są dowodem wyznanego przebaczenia wobec innych.
V
Wyrzeknij się wszelkich kontaktów z okultyzmem i satanizmem.Osoby,które nie były uwikłane w okultyzm i satanizm ten krok mogą pominąć.Warto jednak wtedy odmówić akt wyrzeczenia się zła w imieniu swoich przodków,którzy być może zajmowali się takimi praktykami.Należy zerwać wszelkie kontakty z okultyzmem,pozbyć się magicznych przedmiotów,nie korzystać z usług bioenergoterapeutów itp.
VI
Módl się o uwolnienie od przekleństwa.Można to uczynić w dowolny sposób i dowolnymi słowami,nadając tej modlitwie intencję o złamanie wszelkich przekleństw.Warto odmówić Różaniec św.Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
VII
UWIERZ! Wiara,że Bóg uwalnia nas od przekleństw jest tutaj podstawowym elementem skuteczności naszej modlitwy.Należy tak długo wyrzekać się zła,aż zauważymy,że jego skutki nie działają już w naszym życiu.Dlatego czasami trzeba te kroki powtarzać wielokrotnie.Pamiętajmy,że zło może być silnie zakorzenione w życiu,a ciągłe wyrzekanie się zła,jest jego wykorzenianiem,ciągłym osłabianiem jego skutków aż do całkowitej eliminacji.Wszystko to dzięki Jezusowi i Jego Ofierze.


"Wypłyń na głębię"Kwartalnik Katolicki Nr 3/2014

wtorek, 14 kwietnia 2015

POD SKRZYDŁAMI NAJWYŻSZEGO



Kto przebywa pod opieką Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego odpoczywa,ten może mówić do Pana:Tyś ucieczką i twierdzą moją,i Bogiem,któremu zaufałem.On cię wyzwala z sideł myśliwego i ratuje od wszelkiej zguby.Osłania cię swoimi skrzydłami,pod Jego piórami znajdujesz schronienie,a Jego wierność jest ci puklerzem i tarczą.Nie musisz się lękać nocnych widziadeł ani żadnych strzał za dnia latających,ani śmierci,co zagraża w południe.Choćby tysiąc padło tuż obok ciebie,a dziesięć tysięcy po twojej prawicy,ciebie nie spotka nic złego.Własnymi oczyma będziesz patrzył,będziesz widział,jak się odpłaca bezbożnym.Pan jest schronieniem dla ciebie,a za obrońcę masz Najwyższego.Żadne nieszczęście na ciebie nie spadnie,nic nie zagraża twemu namiotowi.Bo On rozkazał swoim aniołom,aby cię strzegli na wszystkich drogach.Będą cię więc nosić na swoich rękach,żebyś nie skaleczył nogi o kamień.Będziesz stąpał po wężach i żmijach,będziesz deptał nawet lwy i smoki.Ponieważ liczy na Mnie,będę go ratował,będę bronił,bo zna moje imię.Gdy będzie mnie wzywał,zechcę go wysłuchać,będę z nim w nieszczęściu,ocalę go i zgotuję mu chwałę.Obdarzę go także bardzo długim życiem i pozwolę mu ujrzeć moje zbawienie.

Psalm 91


niedziela, 12 kwietnia 2015

MIŁOSIERDZIE A MIŁOŚĆ



Czy miłosierdzie jest tym samym co miłość?Czy pojęcia te są synonimiczne,czy można je stosować zamiennie?Jeżeli nie,to czym się różnią,jaka zachodzi pomiędzy nimi relacja?Prawidłowe rozumienie miłości oraz relacji zachodzącej między miłością a miłosierdziem odgrywa ważną rolę w kształtowaniu autentycznej postawy miłosierdzia,gdyż według Siostry Faustyny miłosierdzie płynie z miłości(por.Dz.703).O jaką miłość tu chodzi?Czy o jakąkolwiek miłość,o uczucie miłości,stan emocjonalny z nią związany?Jak należy rozumieć miłość,o której Siostra Faustyna mówi,że wypływa z niej miłosierdzie?Przyglądając się współczesnej rzeczywistości nie trudno zauważyć,że w potocznym użyciu funkcjonuje wiele różnych pojęć miłości,często bardzo odbiegających od prawdziwego znaczenia tego słowa.Istnieje chyba tyle sposobów rozumienia miłości,ile jest ludzi.Słowo"miłość"jest wyrazem wieloznacznym.Określa się nim bardzo różne rzeczywistości:cielesne i duchowe,poważne i błahe,pozytywne,a także destrukcyjne.Język grecki ma aż cztery terminy na określenie miłości.Są nimi:eros,storge,filia i agape."Eros"oznacza pożądliwość płciową,żądzę,pragnienie,skłonność."Storge"oznacza czułość,przywiązanie i rzadko miłość płciową."Filia"-to przyjaźń,zażyłość,przyjacielskość,serdeczność,później też miłość kochanków."Agape"oznacza miłość męża i żony,miłość Boga do człowieka i człowieka do Boga,miłość braterską,miłosierdzie.Pierwsi chrześcijanie używali na określenie miłości terminu"agape"i"agapao".Odpowiednikiem greckiego rzeczownika"agape"jest łacińskie słowo"caritas"a także słowo"dilectio",które oznacza:miłość,przywiązanie,upodobanie,dobroć,miłosierdzie.Odpowiednikiem greckiego czasownika:"agapao"jest łacińskie"diligo",które oznacza:kochać,lubić,być życzliwym dla kogoś,sprzyjać komuś,troszczyć się o kogoś,poważać,cenić,szanować,czcić.Zasadniczo więc mamy dwa terminy na określenie miłości chrześcijańskiej:greckie"agape"i łacińskie"caritas".Zarówno"agape",jak i"caritas"tłumaczone są na język polski nie tylko przez słowo"miłość",ale też przez"miłosierdzie",co oznacza,że chrześcijańska miłość i chrześcijańskie miłosierdzie są od siebie nieodłączne,ich znaczenia się w pewnej mierze pokrywają.Chcąc zobaczyć,jaka jest relacja między miłością i miłosierdziem,trzeba wpierw uświadomić sobie,czym jest chrześcijańska miłość.Bez jasnego określenia tego,co rozumiemy przez miłość,bardzo łatwo byłoby o nieporozumienie w tym względzie.Chodzi tu bowiem nie o jakąkolwiek miłość,ale o chrześcijańską miłość,i chrześcijańskie miłosierdzie oraz relację między nimi.Nim człowiek dotrze do istoty miłości,nim"dojrzeje"do życia prawdziwie chrześcijańską miłością,musi skorygować wpierw i oczyścić wszystkie swoje ludzkie sposoby pojmowania miłości.Oczyszczenie naszego pojmowania miłości z niewłaściwych naleciałości czy też-w przypadku zdeformowania tego pojęcia- nadanie mu właściwej treści,wymaga niejednokrotnie wielkiego trudu,ale jest konieczne dla każdego chrześcijanina,gdyż to właśnie miłość stanowi o wartości jego życia,ona jest istotą chrześcijaństwa.Jest to ważne w sposób szczególny dla apostoła Bożego Miłosierdzia,który-chcąc ukształtować w sobie autentyczną postawę miłosierdzia-musi się starać rozwijać i pogłębiać w sobie miłość chrześcijańską,gdyż miłosierdzie wypływa z miłości(...)



Fragment "Piękno i Bogactwo Miłosierdzia"Siostry Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia Wydawnictwo"Misericordia"



sobota, 11 kwietnia 2015

DAR MĘSTWA



Pomyślmy o tych mężczyznach,o tych kobietach,którzy prowadzą trudne życie,walczą,by utrzymać swoją rodzinę,wychować dzieci: to wszystko jest możliwe,bo pomaga im duch męstwa.Iluż mężczyzn i kobiet- których imion nie znamy- przynosi chlubę naszemu ludowi,przynosi chlubę naszemu Kościołowi,bo są mężni.Mężnie idą przez swoje życie,dbają o rodzinę,pracują,pielęgnują wiarę.Ci nasi bracia i siostry są świętymi,świętymi w życiu codziennym,świętymi ukrytymi pośród nas.Mają właśnie ten dar męstwa,pozwalający wykonywać im swoje ludzkie obowiązki ojców,matek,braci,sióstr,obywateli.Jest ich tak wielu! Dziękujemy Panu za tych chrześcijan,w których jest ukryta świętość- to Duch Święty,którego mają w swoim wnętrzu,sprawia,że idą naprzód! I dobrze nam zrobi myślenie o tych ludziach,jeśli oni robią wszystko,jeśli oni mogą to robić,to czemu nie ja? I dobrze nam zrobi także modlitwa do Pana,by dał nam dar męstwa.Nie należy myśleć,że dar męstwa jest konieczny tylko przy niektórych okazjach i w szczególnych sytuacjach.Ten dar musi być podstawą bycia chrześcijanami w naszym zwyczajnym życiu codziennym.Jak powiedziałem,we wszystkie dni życia codziennego musimy być mężni,potrzebujemy tego męstwa,by iść przez życie,dbać o naszą rodzinę,pielęgnować naszą wiarę.Apostoł Paweł powiedział słowa,które warto przypomnieć:"Wszystko mogę w Tym,który mnie umacnia"( Flp 4,13 ).Kiedy mierzymy się z codziennym życiem,kiedy pojawiają się trudności,pamiętajmy o tym:"Wszystko mogę w Tym,który mnie umacnia".Pan umacnia zawsze,nie dopuszcza do tego,by nam brakowało mocy.Pan nie wystawia nas na większą próbę,niż możemy znieść.On jest zawsze z nami."Wszystko mogę w Tym,który mnie umacnia".


Papież Franciszek,I doni dello Spirito Santo:4.La Fortezza,audiencja generalna,14 maja 2014r.


  
 

środa, 8 kwietnia 2015

PRZEMIANA SERCA DOKONUJE SIĘ DZIĘKI OSOBISTEMU SPOTKANIU Z JEZUSEM!

(...)Początek,środek i punkt kulminacyjny doświadczenia Ducha zasadza się na fakcie,że Bóg jest miłością i kocha nas miłością Ojca. Ks. Romulo Falcon,mój współbrat zakonny ze Zgromadzenia Misjonarzy Najświętszego Serca Jezusa,opowiada,w jaki sposób prawda ta stała się rzeczywistością w jego życiu: "Jak dobrze jest przekonać się,że wszędzie działa ten sam Duch!Jak cudowną rzeczą jest wiedzieć,że słowo Boże jest głoszone z mocą!Jak dobrze jest wiedzieć,że w odległych ziemiach Peru nie jesteśmy sami,ale złączeni w tym samym Duchu,w tym samym Panu,w tej samej nadziei!Jak dobrze jest wiedzieć,że Kościół jest odnawiany nie za pomocą jakiegoś czynnika zewnętrznego,ale poprzez przemianę serc,dokonującą się dzięki osobistemu spotkaniu z Jezusem!
Gdyby miłość Pana nie dosięgła mnie w swoim miłosierdziu przez Odnowę w Duchu,stałbym się jednym z wielu niewierzących. Dlatego też mogę teraz dać świadectwo nawrócenia. Tak, Pan zmienia nasze życie!Ja,jako ksiądz,zostałem przemieniony przez Niego. Potrzebowałem drugiego nawrócenia albo - mówiąc dokładniej - pierwszego,bo nigdy wcześniej go nie przeszedłem.Miałem dwadzieścia lat i studiowałem,aby zostać inżynierem. Sam nie wiem,w jaki sposób Pan dotknął mnie i powołał mnie do kapłaństwa,ale zdecydowałem się pójść za Nim. Spotkałem zgromadzenie zakonne,które w tym czasie zaczynało pracę misyjną w Peru. Przyjęto mnie do niego. Wysłano mnie do Niemiec,gdzie miałem możliwość studiowania u najlepszych profesorów teologii. Mówię o tym,aby podkreślić fakt,że mądrość wynikająca ze studiów nie wystarczy,aby być dobrym kapłanem.Powróciłem do Peru w 1959 roku,pełen wiedzy i głęboko uformowany,a przełożeni wysłali mnie do pracy w górach,z których pochodziłem.Znalazłem się sam,opuszczony,pośród ludzi ubogich i pokornych.Traciłem powoli moją kapłańską tożsamość,stając się zwykłym administratorem sakramentów oraz pracownikiem kancelarii parafialnej,który żądał opłat za swoją posługę. Nie zdawałem sobie sprawy,że pogrążałem się coraz bardziej. Znajdowałem coraz większe upodobanie w pieniądzach. Łatwo jest je posiąść używając do tego celu kapłaństwa!W miarę jak pochłaniały mnie pieniądze,coraz bardziej traciłem zdolność służenia Panu. Kilka lat później kazano mi przenieść się do diecezji Trujillo. Ja jednak już straciłem wszelkie poczucie wspólnoty ze zgromadzeniem zakonnym. Pojechałem tam z wielkim zapałem,aby stać się kimś ważnym. Dlaczego nie miałem zostać biskupem,skoro jestem po studiach i mam zdolności? Z myślą o tym celu pokonywałem kolejne szczeble. Jak straszliwa jest żądza władzy! Aby przeskoczyć wyżej,Trzeba miażdżyć braci i traktować ich jak kogoś niższego. Tak działo się,kiedy zechciałem wspinać się po szczeblach hierarchii kościelnej. Po kilku latach miałem ważną posadę w diecezji: byłem rektorem seminarium duchownego w San Carlos. Biskup był w podeszłym wieku. Był człowiekiem szanowanym,ale mógł niewiele zrobić i miał mało do powiedzenia. Biskup pomocniczy był Włochem i jako cudzoziemiec nie był w stanie zrozumieć peruwiańskiej mentalności. Skutkiem tego, będąc trzecią z kolei osobą w hierarchii.praktycznie ja kierowałem całą diecezją. Na podstawie własnego doświadczenia stwierdzam: straszliwą rzeczą jest mieć władzę,nie mając wiary,mieć do dyspozycji środki ekonomiczne,nie posiadając moralności! Można wyobrazić sobie,jak wiele zła czyni się,mając pieniądze i władzę! Taki właśnie byłem.Pewnego dnia,tak jak zwykle,jadłem posiłek sam. Byłem rektorem,a ponieważ chciałem podnieść swój prestiż,nie pozwalałem,aby profesorowie i klerycy jadali ze mną. W tym dniu przyjechał właśnie z daleka pewien ksiądz,aby ze mną porozmawiać. Kazałem mu po prostu powiedzieć,że później rozważę,w jakim czasie go przyjąć. Nazajutrz spotkał mnie i powiedział:- Księże Rektorze,muszę się spotkać z biskupem. Ponieważ musiał to załatwić przeze mnie,powiedziałem do niego chłodno:- Proszę napisać prośbę i zobaczymy. Dwa dni później ksiądz ów w dalszym ciągu nalegał,ja zaś go ignorowałem. W końcu,kiedy mnie spotkał,powiedział:- Księże Rektorze,ksiądz nie jest już chrześcijaninem! Czy można wyobrazić sobie,jakie wrażenie wywołało na mnie to zdanie? Ja,rektor,magnificencja,wraz z moimi tytułami i studiami nie byłem już chrześcijaninem? Wkrótce potem podałem się do dymisji i powróciłem do zgromadzenia zakonnego. Czułem się coraz gorzej i zwróciłem się z prośbą nie tylko o eksklaustrację,ale i o przeniesienie do stanu świeckiego. Czekając na odpowiedź na moją prośbę,mieszkałem w domu zakonnym,ale nie spełniałem już tam żadnej konkretnej posługi kapłańskiej. Zajmowałem się kurnikiem,a mszę odprawiałem tylko od czasu do czasu. Wówczas przyszedł do mnie ksiądz,który mnie zapytał:- Co ty tu robisz? Odparłem:- Czekam na wyjaśnienie mojej sytuacji. Zapytał mnie,czy nie udałbym się do jego parafii,aby wygłosić tam misje. Nalegał na to bardzo. Wówczas odrodził się we mnie organizator i aktywista. Przygotowałem temat,zespół i wszystko,co było potrzebne. Opatrzność jednak przewidziała coś innego. Spośród osób,które zaprosiłem,nikt nie mógł mi towarzyszyć. Ponieważ jednak wszystko już było załatwione,musiałem tam pojechać sam. Przed odjazdem zostawiłem list do przełożonego,aby przyśpieszył rozpatrzenie prośby o załatwienie spraw związanych z opuszczeniem stanu kapłańskiego. Przyjechałem do wioski,w której miały odbyć się misje. W momencie gdy czyniłem bliższe przygotowania i rozmawiałem z proboszczem,przybył osiemnastoletni młodzieniec,który chciał się spotkać z Romulo.- Romulo?- zapytałem. Po raz pierwszy od wielu lat usłyszałem swoje imię nie poprzedzone żadnym tytułem:magnificencja,ekscelencja czy rektor. Nie znając mnie,młody chłopak mówił mi po imieniu i powiedział z niezwykłą pewnością siebie:- Słuchaj Romulo,zasada misji jest prosta:ty głosisz słowo,a ja się modlę. Rozśmieszyło mnie to,ale nie okazałem tego,ponieważ był on ostatnią osoba,która mi jeszcze pozostała. Miał na imię Carlos. Dalej przygotowywałem nauki,podczas gdy Carlos zgromadził małą grupkę i zaczął się modlić. Ogarnęła mnie z tego powodu złość i rozpacz. Tyle rzeczy trzeba jeszcze zrobić,podczas gdy ci ludzie tylko się modlili i modlili! Nadszedł dzień rozpoczęcia,ja zaś w pokoju szlifowałem elokwentne wywody oparte na argumentacji,logice i stylistyce. W tym momencie ktoś zastukał do drzwi. Był to Carlos,młodzieniec z grupy modlitewnej. Bez żadnych wstępów powiedział mi bez ogródek:- Romulo,ty się musisz nawrócić! Odpowiedziałem gwałtownie:- Słuchaj!Co z tobą jest?Ja,ksiądz,mam się nawrócić? On zaś nalegał z przekonaniem:- Romulo,,musisz się nawrócić. Nie znasz osobiście Pana Jezusa!- Jak to- odparłem gwałtownie- a więc ty sądzisz,że ja Go nie znam?- Nie,Romulo,ty Go jeszcze nie znasz- ciągnął dalej Carlos. Wtedy rozpoczęła się we mnie straszliwa walka:<Panie,jeśli ja Ciebie nie znam,czym wobec tego było całe moje życie?>. Na wszystkie moje wątpliwości Carlos odpowiedział,mimo swych osiemnastu lat,z podziwu godną prostotą.Powiedział mi:-Romulo,Bóg jest twoim Ojcem i kocha cię!- Jesteś szalony- odparłem- jak możesz przypuszczać,że ja nie wiem o tym,że Bóg jest moim Ojcem i że mnie kocha?- Dobrze,Romulo,ty WIESZ,ale czy kiedykolwiek doświadczyłeś tego w swoim sercu? Z pewnością nie doświadczyłem,że Bóg jest moim Ojcem i że mnie kocha osobiście.Usiadłem więc na krześle,z głową w rękach,oparłszy łokcie na udach. Carlos zaczął modlić się za mnie w języku,którego nie znałem,ponieważ nigdy przedtem nie słyszałem ,jak ktoś modlił się w językach. Dokładnie w tej chwili poczułem wylanie DUCHA ŚWIĘTEGO w sobie i zacząłem gorzko płakać,bardzo gorzko. Gdy płakałem, Pan dał mi zobaczyć moje smutne życie w grzechu. Była tam jednak obecna miłość Boża i ona przebaczyła mi wszystkie moje bunty. Grzeszenie bez doświadczenia miłości Bożej to piekło,zaś uzyskanie przebaczenia od Boga,który nas kocha,to przedsionek nieba. Kiedy skończył modlitwę,byłem wyczerpany. Wówczas Carlos wziął moje notatki,podarł je i rzucił do śmietnika,zapewniając:- Nie potrzebujesz już mądrości ludzkiej. Idź i opowiedz o tym,w jaki sposób Pan cię nawrócił.I odszedł. Pozostałem sam wśród straszliwej walki nowego człowieka,który dopiero co się narodził, i zacząłem krzyczeć:- Nie będę głosił słowa,nie zrobię tego,nie mogę! Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Był to proboszcz,który zawołał mnie:- Proszę księdza,ludzie już czekają w kościele. Otworzyłem drzwi i zacząłem iść,znajdując po drodze Biblię.Już od dawna jej nie czytałem. Wiedziałem,co teologowie mówią o Bogu,ale nie wiedziałem,co Bóg mówił sam o sobie w swoim słowie. Chwyciłem tę Biblię,jako ostatnią deskę ratunku i obrony. I tak podszedłem do bardzo wysokiego pulpitu. Po raz pierwszy od lat prosiłem Pana i mówiłem Mu:- Panie,pomóż mi. Co mam powiedzieć? Wtedy otworzyłem Biblię i przeczytałem tekst św.Pawła do Koryntian:< I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni,i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości,lecz były ukazywaniem ducha i mocy,aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej,lecz na mocy Bożej >  (1 Kor 2,3-5 ). Nie wiem,co im powiedziałem tego wieczoru,ale pamiętam tylko jedno zdanie:< Grzeszyłem,ale miłość Pana przebaczyła mi;Bóg może wam także przebaczyć>. Czy widzieliście już księdza płaczącego przed swoimi parafianami? A ja tego wieczoru płakałem wraz z nimi. Tego wieczoru przeżyłem doświadczenie miłości Bożej,nawróciłem się i lud także się nawrócił. Najpierw otrzymałem DUCHA ŚWIĘTEGO,a potem świadczyłem o tym,co może uczynić miłość Boża. To,co dawniej przez całe lata mego posługiwania wydawało mi się niemożliwe- a więc przemiana serc,które mnie słuchały- tego dokonała miłość Boża.Powróciłem do Limy. Chciałbym wyjaśnić,że po raz pierwszy w życiu zapomniałem zebrać ofiarę za moje kapłańskie posługiwanie. Bóg odpłacił mi z naddatkiem. Udałem się na spotkanie z przełożonym,aby poznać decyzję w sprawie mojej prośby,którą zostawiłem e liście przed wyjazdem na misje. Powiedział mi:- Ach zapomniałem wysłać list księdza.- W takim razie zapomnij o tym na zawsze- odparłem mu. Tak minęło osiem miesięcy,w czasie których nowy człowiek we mnie toczył walkę ze starym. byłem osamotniony i nie znałem nikogo,kto przeżyłby coś podobnego do tego,co ja przeżyłem,z kim mógłbym się podzielić myślami. Na pewno byłem odnowiony,ale potrzebowałem wspólnoty i groziło mi niebezpieczeństwo,że zostanę zmiażdżony przez świat i jego grzech. Aby jakoś wykorzystać czas,zacząłem tłumaczyć Biblię na swój rodzimy język keczua. Właśnie to studium i ten kontakt ze słowem mnie ocalił.Każdego dnia pożywiałem się słowem Bożym. Po tym wszystkim moi przełożeni posłali mnie do pomocy w parafii św.Łukasza,a grupa Odnowy wysłała pewnego młodego człowieka,aby mnie pouczył. Przygotował mnie na wylanie Ducha. Chociaż miałem pewność,że On mnie przemienił,to jednak musiałem zmienić nie tylko moje postępowanie zewnętrzne,ale także cała moją mentalność i mój formalizm. Jeśli Pan przebaczył mi,upadłemu kapłanowi,dlaczego ja nie mógłbym tak samo czynić ludziom? Miłość wszystko potrafi. Jest jedyną siłą zdolną przemienić świat. W taki sposób i tylko w taki Kościół będzie się uświęcał. Niesprawiedliwe struktury zmienią się. Nie inaczej. Wtedy Chrystus żyjący będzie królował pośród nas!. Jeśli moglibyśmy streścić orędzie Nowego Testamentu,byłoby to jedno krótkie zdanie,które zawiera w sobie całe Objawienie:" Bóg jest miłością" ( 1 J 4,8 ).Fundamentalną prawdą chrześcijaństwa jest to,że Wszechmogący Bóg,Stworzyciel nieba i ziemi,jest miłującym Ojcem,który utkał historię każdego ludzkiego istnienia z nici swojej odwiecznej i bezwarunkowej miłości."Jak się lituje ojciec nad synami,tak Pan się lituje nad tymi,co się Go boją" ( Ps 103,13 ).


Fragment książki "W ogniu miłości dookoła świata bez walizki" Emilien Tardif,Jose H.Prado Flores


sobota, 4 kwietnia 2015

ALLELUJA !!!



Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia,tam,gdzie przebywali uczniowie,gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami,przyszedł Jezus,stanął pośrodku i rzekł do nich:Pokój wam!.A to powiedziawszy,pokazał im ręce i bok.Uradowali się zatem uczniowie,ujrzawszy Pana.
J 20,19-20 

ALLELUJA !!!

Przejścia przez ciemność grzechu,zamknięte drzwi obaw i lęków ku Jezusowi,który oddaje życie swoje za mnie.Przyjęcia Go w swoim domu.Pozwól,by Pascha Chrystusa stała się miejscem radości i pokoju w  Tobie,dając siły do świadczenia o ŻYCIU,które BYŁO,JEST i BĘDZIE.

 Głos Ojca Pio Nr 2(86)2014